Parę lat temu wylądowałem na miesiąc w Italii. Zacząłem szukać polskojęzycznego mityngu, ale nie znalazłem. Postanowiłem iść na typowo włoski. Znałem tylko kilka zwrotów po włosku. A mój kompanion, z którym tam pojechałem mówił biegle, ale poszedł załatwiać sprawy. Podwiózł mnie.
Wchodzę, siedzi ze 20 osób powiedziałem dzień dobry i słucham. Nic nie rozumiałem, ale zauważyłem że, coś mówię i zerkają na mnie. W końcu podniosłem rękę i opowiadam po Polsku chyba z 5 minut. Wszyscy patrzą na mnie i nie rozumieją raczej ani słowa, cisza była idealna. Ale słuchają.
Czytaj więcej...